"Pamiętaj, masz jedno życie!"
O co chodzi w tej zabawie?
Każdy z userów dopisuje 4 linijki, sensownych zdań i tworzymy opowiadanie.
Można napisać 3 razy dziennie! (Gdy piszę się więcej razy - leci ostrzeżenie).
Piszemy opowiadanie w realiach Gothic'a.
Ja zaczynam.
Pewnego dnia, Bezimienny bohater wybrał się do wieży Xardasa.
Dostał od niego kolejną misją.
- To stary dziad! - myślał sobie Bezimienny. - Ciągle daje mi jakieś głupie misje! - dodał.
A jaka była misja...?
Dokończcie dalej .
Offline
Bezimienny miał zabić czarnego trolla który zalągł się niedaleko wieży Xardasa.
-Czarnego trolla? Czy jemu się przypadkiem już w głowie nie przewracało? Ehh a tak w ogóle tą skąd biorą się takie bestie jak czarny troll?-myślał bezimienny.
Na drodze do trolla spotkał goblina.
Offline
- Hejjj! - powiedział Goblin. - Jestem goblin i cię zabije! Buuu!
Bezimienny zaczął się śmiać i powiedział:
- Pocałuj mnie w dupę! (Ze swoim słynnym akcentem).
Goblin bardzo się wkurzył, wyjął pałkę ubrudzoną psią kupą. Bezimienny przewrócił się, ze smrodu.
Offline
Goblin uderzył swoją pałką bezimiennego. Ten zemdlał. Kiedy się ocknął znajdował się gdzieś daleko od wieży Xardasa. Był związany przez jakiś sznurek. Kiedy wstał widział jak gobliny siedzą przy ognisku i coś pieką. Jeden mówił:
-Jak my go upiec?
-My nie piec. Skóra za twarda-powiedział inny goblin.
Bezimienny miał nadal swój ekwipunek. Miał zamiar zaatakować gobliny....(goblinów jest 10)
Offline
Gobliny zaczęły jakieś przyzwanie.
- Damy ofiarę naszemu panu.
Wszyscy zaczęli mówić "umakiki!"
- Ale mnie wkurzają, te gobliny! - powiedział sam do siebie Bezimienny.
Bezimienny wyjął ledwo co z kieszeni sztylet, i przeciął linę.
Spadł na dupsko.
- Intruz ucieka! - zaczęli krzyczeć gobliny.
Bezimienny wyjął miecz i mówi.
- No dalej!
Nagle podbiegł jeden goblin z pałką w górze, jednak Bezi jak to Bezi - puścił bąka, i wszystkie gobliny zdechły.
- Problem minął! - krzyknął Bezi.
Udał się w dalszą podróż...
Offline
Poszedł dalej. Zorientował się że nie wie gdzie jest. Był cały czas na Khorinis lecz nie mógł sobie przypomnieć co to za miejsce.
-No i gdzie ja znów do cholery jestem? Jak znajdę tego trolla,to zabije i trolla i Xardasa!-myślał bezimienny.
Nagle Bezimienny spotkał jakiegoś dziwnie wyglądającego człowieka. Podszedł do niego.
-Hej. Witaj! Czy mógłbyś coś dla mnie zrobić? Potrzebuję małej pomocy bo sam nie dam rady.-powiedział człowiel. Jednak nie mówił normalnie. Jego głos przypominał raczej syczenie.
Offline
Okazało się że to poszukiwacz bez szaty. Bezimienny wyjął Szpon i zaczął bić Poszukiwacza. Po czym czarny mag zginął. Bezimienny w tym czasie poszedł dalej. Tam spotkał...
Offline
Kolejnego człowiek. Ten nie był poszukiwaczem lecz czarnym magiem Bezimienny chciał go zabić,lecz mag powiedział:
-Nie bij mnie! Nie bij mnie! Jestem tylko czarnym magiem roznoszącym śmierć i zniszczenie. Ale czekaj,pomożesz mi z czymś?
-Ehh no dobra niech będzie,czego chcesz?-powiedział bezimienny
-Zabij dla mnie kilka poszukiwaczy którzy się tu kręcą. Pracować mi nie dają!
Offline
Doszedł do poszukiwaczy. Wszyscy byli w tym samym miejscu.
-Kimmmmm jeeessssteśśś?-zasyczeli
-Jam jest bezimienny bohater. Zabije was
-Spróbujjjj-powiedzieli razem
Bezimienny puścił bąka który był jakby falą uderzeniową przypominającą czar śmiertelna fala. Jednak to nie zabiło poszukiwacz,tylko wystraszyło.
-Sio mi stąd albo wypuszczę następnego! Albo nie,gińcie!
Bezimienny pierdnął jeszcze raz. Tym razem żaden poszukiwacz nie przeżył. Bezimienny poszedł do czarnego maga i powiedział:
-Poszukiwacze nie żyją. A co z moją nagrodą?
Offline
Zmutowany ścierwojad okazał się nie być zmutowanym ścierwojadem tylko preriowym ścierwojadem. Bezimienny wyjął swą broń(szpon Beliara) i zaatakował ścierwojada. Lecz temu nic się nie stało. Bezimienny pomyślał że może dobrze będzie użyć zwoju którego przed chwilą otrzymał.
-E tam. Zostawię go sobie na czarnego trolla-powiedział sam do siebie bezimienny.
Bezimienny ponowił próbę zamordowania ścierwojada...
Offline
Lecz właśnie poraził go piorun z Szponu Beliara i zemdlał. Obudził sie w jakieś chatce.
- Gdzie jestem - zapytał sie farmera, który nad nim stał
- Jesteś na farmie.
- Ale do cholery której?
- Burej, ku*wa...
Offline
Bezimienny nie był w humorze. Wstał i wywalił farmerowi z piąchy w twarz. Ten padł na ziemię. Po czym Bezio podniósł Szpon Beliara i poszedł dalej. Gdy wyszedł okazało się że to farma...
Offline
...Orlana. Postanowił on odejść od biznesu w karczmie i założył farmę.
- Hej, Orlan - krzyknął do niego Bezi - Co ty robisz na tej farmie?
- Uprawiam ja, do cholery.
- A, to ni przeszkadzam.
I Bezi poszedł dalej, bo zauważył, że jest przy...
Offline