"Kroniki Khorinis" - Gra PBF

"Pamiętaj, masz jedno życie!"

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2010-04-14 16:44:02

Xardass

Elitarny Cień

Zarejestrowany: 2010-04-13
Posty: 81
Punktów :   

Mroczna Intryga

Kopiuję tutaj swoje opowiadanie z GK. Realia Heroesów III, jednakże połączyłem to trochę z serią książek "Septimus Heap". Fabuła także jest moja, i dodatkowo niekanoniczna.

PROLOG: Mroczna Propozycja

„Nie cierpię tej nocy!” pomyślał mocno poddenerwowany młody adept Magii na kierunku Ziemi. Jego koń karej maści kroczył leniwie po wydeptanej, błotnistej ścieżce pośrodku trawiastego pustkowia. Mag nie miał więcej niż siedemnaście lat. Był ubrany w brązową szatę czarodzieja, którą mają obowiązek nosić wszyscy adepci Magii na kierunku Ziemi. Poza tym, nosił ubogie, ciemnobrązowe obuwie, lekką kolczugę i osobliwy, srebrny diadem. To ostatnie to nie jest fragment ekwipunku czarodzieja, tylko osobista pamiątka rodzinna młodego chłopaka.
„Eh, po co mój mistrz wysyła mnie do AvLee w taką pogodę? I w dodatku o północy?” myślał coraz bardziej zirytowany mag. Jego długi płaszcz podróżny łopotał na wietrze. Nagle koń staje.
-Ty też musisz mnie denerwować tej nocy? - warknął adept. Wbił swoje ostrogi w bok konia, lecz ten dalej nie chciał ruszyć.
Nagle Uczeń poczuł przepływającą niedaleko niego magię. Mroczną Magię. Nie jest to najprzyjemniejsze uczucie, gdy Magia Mroku przepływa niedaleko, natychmiast myśli się o nieszczęściach które się przydarzyły. Uczeń śpiewnie rozpoczął inkantację przeciwko Mrokowi:
- Arum noil’s vex, mehrum par’ron nil, Kah’mun’rah len rikos.
Uczeń z ulgą nabiera powietrze. „Już od dawna nie walczyłem z jednym z Mrocznych” – myśli uśmiechając się. Nagle widzi coś, na co włosy stają mu dęba.
Pojawia się przed nim majestatyczny, ciemnoniebieski obłok. Potężne magiczne wyładowania trzaskają w powietrzu. Uczeń patrzy w górę, i zauważa, że z ciemnoniebieskiego niebo przechodzi w kolor czarny.
„Co to jest?” myśli ze strachem. I nagle czar się zakończył.
Przed magiem stał miły z wyglądu młody mężczyzna. Był ubrany w lekką zbroję koloru czarnego, jednakże nie posiadał hełmu. Miał bladą cerę, zielone oczy i smukłe usta. Posiadał długie uszy, co oznaczało, że był elfem. Jego twarz była niemalże dziecinna.
„Wampir” pomyślał ze strachem czarodziej. Nagle usłyszał głęboki, melodyjny głos nieznajomego:
- Witaj, chłopcze.
-Czemu tu przybyłeś? – zapytał ostro adept.
-Pomyślmy… - przybysz uśmiechnął się drwiąco – skoro pojawiłem się tuż przed tobą, o tej porze i w tym miejscu, to po kogo mógłbym przybyć?
-Odczep się ode mnie! – krzyknął przestraszony mag.
Nagle czarodziej Ziemi poczuł, że koń może już ruszyć. Wbił ostrogi w boki konia, a ten galopem wyrwał do przodu.
„Szybciej, koniku, szybciej!” myślał zdenerwowany chłopak. Nagle pojawił się przed nim kolejny obłok, tym razem zielony. Wampir zauważony wcześniej zmaterializował się i użył magii by odrętwić konia.
- Uciekasz przede mną? Ooo, nieładnie. – zadrwił nieznajomy.
- Czego ode mnie chcesz? – zapytał mag.
- Chcę złożyć ci propozycję, chłopcze. – powiedział wampir, uśmiechając się.
- Cóż to za propozycja? – spytał ponownie chłopak.
- Słuchaj uważnie, gdyż nie zamierzam powtarzać – powiedział nieznajomy, poważniejąc. – Posłuchaj. Szkoły magii nie są już bezpieczne. Arcymagowie coś knują, nie podoba się to nawet tym nadętym rycerzom z Erathii. Słyszałem nawet, że niedawno zabili jakiegoś Maga Powietrza za niesubordynację.
„Jak to?” pomyślał przerażony czarodziej. „Mistrzowie z Bracady… źli? Nie wierzę!” Mag postanowił udawać twardego.
- Ale czego ode mnie chcesz, nekromanto? – uczeń nie miał już wątpliwości co do przynależności wampira.
- Uspokój się, niecierpliwość jest jednym z pierwszych stopni do piekła – mruknął Wampir, po czym zaczął ciągnąć dalej. – Wydaje mi się, że ty też jesteś zagrożony. Dlatego chcę ci złożyć propozycję. Porzuć swoją szkołę magii i zostań moim Uczniem. W tych niespokojnych czasach tylko my, nekromanci, nie jesteśmy jeszcze skorumpowani. U nas nie grozi ci śmierć. No, to znaczy, jeśli chcesz, możesz raz umrzeć, tak jak ja. – Wampir uśmiechnął się. – I co ty na to?
Uczeń zastanowił się. „A co, jeśli ten wampir mówi prawdę? Jeśli moi mistrzowie naprawdę mogą mnie zabić? Propozycja jest dosyć kusząca. Ale co, jeśli blefuje?”
- Nie musisz się spieszyć. Mamy całą wieczność. – powiedział wampir.
Jednak mag podjął już decyzję, która miała odmienić całe jego życie:
- Zgadzam się.
-To świetnie! – zawołał wampir, po czym wskoczył lekko na konia maga i wymamrotał jakieś zaklęcie. Pojawił się przed nimi wielki portal koloru ciemnoczerwonego.
-No już – wampir pospieszył swego nowego ucznia. – Wjeżdżaj.
Mag wziął głęboki oddech, po czym stępem wjechał w nieznane.

ROZDZIAŁ I: Mroczny Uczeń
„To już trzeci miesiąc mojego szkolenia” pomyślał młody Nekromanta. Rozejrzał się po swej komnacie. Była skromna, stało w niej jedynie łóżko, szafka na ubrania i prywatna biblioteczka Ucznia Nekromanty. Zamek jego wampirycznego mistrza – Mergana był piękny, jednakże był wypełniony w całości Mroczną magią. Uczeń uśmiechnął się. Przypomniał sobie, jaki był zdołowany, gdy razem z Merganem przeteleportowali się do tego Nekropolis. Jego mistrz zdradził mu wtedy bardzo ciekawą sztuczkę.
„Powtarzaj sobie cały czas, że jesteś równie Mroczny jak magia która cię otacza. Wtedy dołujące działanie zanika”
Co jakiś czas Nekromanta powtarzał sobie te słowa i faktycznie czuł się lepiej. Za pomocą Magii Powietrza określił która była godzina – uznał, że jest wczesny ranek. „Nauka Wskrzeszania dopiero za cztery godziny” zauważył z satysfakcją uczeń. Postanowił, że ruszy na dziedziniec zamkowy. Szybko ubrał się w czarną szatę Ucznia Nekromanty i szybkim krokiem wyszedł z komnaty. Skręcił w prawo i wpadł na jakiegoś szkieleta. Ten rozpadł się na kawałki.
- Oj… wybacz, Gurn – rzekł zmieszany nekromanta. – Hanu’ kanil zve vrobi.
Szkielet poskładał się z powrotem w całość. Spojrzał z lekkim wyrzutem na chłopaka po czym ruszył dalej. Podobnie uczynił uczeń.
„Ech… czy Mergan musiał tworzyć takie labirynty?” pomyślał uczeń po pół godzinie. „Chyba znowu zabłądziłem”. Nekromanta jednak miał swój sposób gdy zabłądził.
- Henruiiiin!
Natychmiast przybiegł jeden z niewielu żywych służących – Henruin. Znał on cały zamek jak własną kieszeń.
- Czego pragniesz, paniczu?
- Zaprowadź mnie na dziedziniec zachodni, jeśli łaska. – odpowiedział zapytany uczeń.
- Oczywiście. Proszę za mną, młodzieńcze – powiedział spokojnym głosem Henruin.
Uczeń podążył za swym przewodnikiem przez pokryte czerwoną farbą korytarze zamku. „W lewo, w prawo, prosto, w prawo, w lewo, w prawo, prosto… niech to, nie dam rady zapamiętać” myślał młody Nekromanta. Po pięciu minutach Henruin doprowadził chłopaka do dużych, drewnianych drzwi.
- Za tymi wrotami znajduje się dziedziniec, paniczu – powiedział Henruin. – Potrzebujesz czegoś jeszcze?
- Nie, dziękuję, Henruinie. Możesz wrócić do… tego, co wcześniej robiłeś – odrzekł uczeń.
- Dziękuję – mruknął służący, po czym oddalił się.
Nekromanta popchnął w tym samym czasie drzwi, które otworzyły się skrzypiąc. Uczeń zacmokał z niesmakiem. „Dziwne, wczoraj Mistrz kazał mi naoliwić te drzwi by nie skrzypiały” pomyślał zirytowany. „Ale nieważne, idę dalej”.
Uczeń poszedł dalej. „Nie wiem, czy mam ją wołać teraz czy później. Ale chyba jednak zawołam ją teraz”.
- Fenghra!
W oddali można było usłyszeć głośne, lecz radosne warczenie. Po chwili, do warkotu dołączył także szelest trawiastego podłoża. W końcu zza rogu wyłoniła się piękna, czarna pantera, która skoczyła lekko na ucznia, jak gdyby chciała go przytulić. Uczeń odwzajemnił powitanie równie radośnie.
Mergan podarował uczniowi panterę Fenghrę w nagrodę za wykonanie szczególnie trudnej Transformacji Żywego w Martwe. Fenghra była bardzo przyjacielska i natychmiast polubiła swego właściciela z wzajemnością. Często udawali się na mroczne obrzeża lasu AvLee na polowania. Nie byli oni nieśmiertelni jak Mergan, dlatego musieli coś jeść.
- Fenghra, przyniosłem ci coś smacznego – powiedział uczeń. Ostrożnie podał jej starannie wysuszone mięso. Pantera powąchała smakołyk, zawahała się, lecz spróbowała. Po chwili reszta mięsa zniknęła w jej paszczy. Fenghra popatrzyła z wdzięcznością na swego pana.
- Wiedziałem że będzie ci smakować – powiedział uradowany nekromanta. – Chodź, przejdźmy się.
Niedługo później uczeń i pantera przemierzali wspólnie dziedziniec. Uczeń uwielbiał mówić do swojego zwierzaka. Pomimo iż Fenghra nie mogła mówić, wydawało się, że wszystko zrozumiała. Minęła godzina.
- Fenghra… muszę się przygotować na praktykę wskrzeszania. Nie martw się, gdy tylko to zaliczę, będziemy wolni – powiedział uczeń do swej wychowanki.
- Mrrr… - Fenghra zamruczała żałośnie.
- Niedługo wrócę, nie martw się – uspokoił ją uczeń.
Z tymi słowami chłopak skierował się w stronę wejścia do zamku. „Chwila… przecież ja się znowu zgubię. Chyba lepiej użyję zaklęcia Teleportacji” pomyślał nekromanta.
- Geleuno ma’az hor’onga bre mob zgh’in barun.
Nagle dookoła ucznia pojawiła się ciemnofioletowa mgiełka. Coraz mocniej zaczęła oplatać ucznia, aż nie było go widać. Po chwili mgła rozwiała się, a ucznia nie było.
Chłopak z trzaskiem wylądował na swym łożu w komnacie. „Auć… muszę jeszcze trochę poćwiczyć lądowania” pomyślał obolały nekromanta. Kuśtykając, podszedł do swojej wykonanej z dębu biblioteczki i złapał książkę o ożywianiu. Położył się na łóżku i zaczął się uczyć. Gdy minęły dwie godziny, chłopak uznał, że zna teorię wszystkiego, co potrzebne do ożywiania.
„No dobrze, idę do sali mego mistrza” pomyślał uczeń. „Chyba odnajdę ją bez problemu, w końcu od trzech miesięcy uczę się tam nekromancji”
Uczeń wyszedł ze swojej komnaty i udał się w lewo. Zręcznie wyminął przechodzącego obok zombie i schodami skierował się ku wyższej, wypełnionej przepychem części zamku. Pomimo długiej praktyki najwyższe piętro nadal wywierało na nim ogromne wrażenie. Wszędzie stały posągi ze złota, srebra i klejnotów. „Mistrzowie z Bracady nie mieli takich pięknych posągów” zauważył w myślach Uczeń. Po chwili otrząsnął się z zamyślenia i ruszył aż do końca korytarza, do pięknych, ozdobionych złotem drzwi. Zapukał niepewnie.
- Wejdź, mój uczniu – dało się usłyszeć melodyjny głos Mergana.
Uczeń popchnął drzwi. Znalazł się w sporej komnacie. Podłoga była wyłożona czerwoną wykładziną, a ściany zdobiły obrazy. W przeciwieństwie do ubogiego pokoju chłopaka, tutaj stało wiele mebli i ozdób.
Mergan postanowił od razu przejść do rzeczy.
- Czego potrzebujemy do udanego Wskrzeszenia? – spytał.
- Mrocznego Pierścienia, odpowiedniego zaklęcie i brak lęku przed mrokiem – wyrecytował uczeń.
- Na co trzeba uważać?
- Na odpowiednią stabilność zaklęcia i spokój podczas używania czaru. – odrzekł chłopak.
- Co się dzieje, jeśli tego nie przestrzegamy? – zapytał ostatni raz Mergan.
- Ożywione ciało jest niestabilne i może się rozpaść, niszcząc duszę – odpowiedział uczeń.
- Bardzo dobrze. A teraz udzielam ci pozwolenia do praktyki. Pozwól za mną, Sandro. – powiedział śpiewnie wampir.
„Sandro. To moje imię. Nie lubiałem go, gdy uczyłem się jeszcze w Akademii w Bracadzie, ale teraz do mnie pasuje” pomyślał chłopak.
Mergan wyprowadził Sandra na mały cmentarz poza miastem.
- Uczniu, wybierz sobie tego, kogo chcesz wskrzesić – poprosił Mergan swego ucznia.
Sandro zastanowił się przez chwilę, po czym wybrał ten z napisem „NEMIL BOSTRO”.
- Teraz podam ci zaklęcie, Uczniu a ty je zapamiętasz. – powiedział Mergan. – Jeni’ludo hark’uu brou’do karrmeno haitenos nobis vex pra’cet.
- Jeni’ludo hark’uu brou’do karrmeno haitenos nobis vex pra’cet. – rzekł Sandro unosząc ręce do góry. Stał tak bez ruchu jakieś dziesięć minut. Wreszcie dało się usłyszeć spod ziemi drapanie. Po chwili wyskoczył szkielet.
- Witaj, Nemilu – rzekł z uśmiechem Mergan. – Uczniu, to twój pierwszy wskrzeszony poplecznik, a zatem musisz go uczynić swym oficerem.
- Yyyy… - uczeń myślał gorączkowo nad jakąś formułką. – Nemilu, niniejszym mianuję cię na mego głównego oficera.
Szkielet skinął głową z aprobatą. Nagle pojawiła się na nim zbroja oficerska.
- Dać mu możliwość mówienia, uczniu? – spytał Mergan.
- Poprosiłbym. Nie znam jeszcze tego zaklęcia – wymamrotał Sandro.
- A zatem patrz i ucz się, mój uczniu. – Mergan podszedł do szkieleta, przyłożył dłoń do jego ust i powiedział jakąś formułkę.
- Uff, od razu lepiej – powiedział szkielet. – Dziękuję ci, generale Sandro, za wskrzeszenie mnie – Nemil skłonił się przed uczniem.
- Generale? – zachłysnął się uczeń.
- Każdy, kogo wskrzesisz, należy do twojej armii – wyjaśnił wampir. – Uczniu, idź do swej komnaty wypocząć. Jutro dam ci twą pierwszą misję.
Zmęczony uczeń nie protestował.


Imię: Xardaren
Nazwisko\Przezwisko: Nie ma nazwiska, lecz jest nazywany "Podróżnikiem".
Wiek: 21
Pochodzenie: Myrtana, Silden
Level (lv, lvl): 3           
Ekwipunek: Ulepszona pika bojowa, szata Nowicjusza, 1220 sztuk złota, pusta runa, mała miksturka leczenia, 1 ser, posążek Innosa, 5 sztuk mięsa
Punkty Nauki (PK): 0
PŻ (Punkty Życia): 50/50
Doświadczenie: 126%

Offline

 

#2 2010-04-17 20:59:44

Lothar

Cień

Zarejestrowany: 2010-04-17
Posty: 43
Punktów :   

Re: Mroczna Intryga

Hmmm...ciekawe, ciekawe. Nie jestem znawcą ale szczerze zaciekawiło mnie to po mimo tego, że ciągle nasuwało mu się jedno słowo...magia. Jednak tak jak Ty to przedstawiłem bardzo ciekawie to wyszło czekam na kolejne części

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shinobiogra.pun.pl www.mkskusyszczecin.pun.pl www.listopadowki07.pun.pl www.polskitruckworld.pun.pl www.yellington.pun.pl